niedziela, 5 lutego 2012

Niedziela...

Niedziela, jaki to jest wkurwiający dzień. Wizja 5 dni wstawania z rana i robienia z siebie debila na każdej z 8 lekcji dziennie. Ale ta Niedziela miała być przecież inna, w tę miałem przecież się uczyć - no przynajmniej otworzyć książki. 

Ale teraz gdy jest już godzina 17:30 a ja ciągle jestem w punkcie pod tytułem "co jest na jutro?" nie mam zamiaru ruszyć się sprzed komputera i przyczynić się do tego żeby zdać.
Wolę już pisać na tym blogu, licząc, że znajdzie się wreszcie jedna osoba, na tyle wartościowa na tym świecie która zainteresuje się bzdurami wypisywanymi przeze mnie. 

Ale czemu tak to wygląda? Ano powód jest jeden i oczywisty. Wszelkim złem jest ten niebieski kwadracik z mała literką "f". Przez niego nie zostanę szanowanym prawnikiem, politykiem, czy chociaż kasjerem. Co najwyżej mogę zostać blogerem bezwartościowej strony. Okazało się jednak, że jest ktoś kto ma ten sam problem co ja - czyli fejsbuk. Mianowicie jest grupa zatytułowana pod tytułem: "Nie zdam przez fejsa." Odrazu czuję się lepiej wiedząc, że jest ktoś jeszcze w tym kraju kto marnuje swoje życie w tak beznadziejny sposób.


Stronę możecie znaleźć tutaj - http://www.facebook.com/niezdam

2 komentarze:

  1. No i znalazła się na tyle wartościowa osoba.
    Miło dostać pierwszy komentarz, nie?
    Zacznę od tego, że będziesz miał dużo do czytania, także życzę wytrwałości.
    Powrót powrotem jest zawsze ,nawet po dwóch dniach pisania bloga. Ważne, że w ogóle znalazłeś w sobie tyle motywacji by ponownie zmierzyć się z brakiem stałych czytelników.
    Z tego co piszesz masz objawy tzw. Uzależnienia fejsfuczego ;]. Nie jestem ekspertem-> nie dam ci żadnej mądrej rady. Jednak przeczytałam twoje cztery posty i doszłam do wniosku, że „podnosisz się”. Chwała ci za to, że zacząłeś chodzić na siłownię, że zacząłeś uczyć się japońskiego. Chodząc na siłkę zabierasz sobie czas na siedzenie na wiadomej stronie. Ucząc się japońskiego także zabierasz sobie wspomniany czas, a także sprawiasz, że twój mózg więcej pracuje. Jest szansa, że (jeśli ci nie przejdzie) nie będziesz mógł się doczekać kolejnych wizyt na siłowni-> będziesz więcej czytał na ten temat w internecie/książkach, będziesz miał lepszą kondycję. Jest szansa, że pokochasz język japoński, że będziesz chciał w końcu poznać kulturę tego kraju, jego skryte tajemnice( podchodziłam do nauki tego języka 3 razy. Za trzecim razem nauczyłam się hiragany i na tym skończyłam. Tobie życzę dłuższej przygody z japońskim).
    Mając zainteresowania automatycznie nie masz czasu na nudzenie się-> na odwiedzanie uktualności na facebooku. Ewentualnie zerkniesz na szybko. (O Anka dodała zdjęcie-boże jak ona wygląda.) I tyle, na więcej nie ma czasu, bo za godzinę idziesz na siłkę, a potem musisz jeszcze jakimś cudem w ciągu godziny nauczyć się na dwie katkówki.
    No właśnie nauka. Myślę, że każdy miał, ma i będzie miał z tym problem. Do tego chyba trzeba dorosnąć ;]. Spróbuj się raz nauczyć na jedna kartkówkę(lub sprawdzian ale to już wyższa szkoła jazdy)tak jak potrafisz, ale spróbuj. Potem ją napisz(zrób sobie ściągi jak masz taką potrzebę, jednak spróbuj ich nie używać) i poczuj to uczucie kiedy oddajesz kartkę zapisaną od góry do dołu(ten zaskoczony wzrok nauczyciela- bezcennyxD. Twój tryumf- także bezcenny). Myślę, że warto zacząć drobnymi krokami. Tak samo jak w japońskim. Na razie poświęcasz temu mało czasu ale może z czasem cię to wciągnie. Nie mówię, że nauka wciąga, ale uczucie radości z dobrej oceny owszem. Zaskoczenie kolegów owszem. Duma i niedowierzanie rodziców owszem. Uczysz się dla siebie. Twoje zadowolenie tutaj jest najważniejsze. Poświęcaj na naukę tyle czasu ile możesz, wiadomo jest jeszcze siłownia, japoński i facebook;].
    I co, masz pierwszy komentarz. Cyba nawet łuższy od twojej notki. Wybacz, że nie napisałam tylko „Jaki słłłit blogasek, będziesz miał SuPeR fun wpadając na mojego- ####” – no niestety. Jak już pisze komentarz to staram się by był w miarę wartościowy. Trzymam za ciebie kciuki, żebyś miał tyle motywacji by zamknąć fejsbuka, odrobić zadania domowe, powtórzyć nowe znaki z japońskiego, pójść na siłownie i poszukiwać nowych pasji.
    Także masz jak na razie jednego, ujawnionego, stałego(o ile motywacja mnie nie opuści;)] czytelnika twoich wypocin. Do lekcji!;]

    OdpowiedzUsuń
  2. Na taki długi komentarz głupi byłoby nie odpisać, a jeszcze głupiej odpisać zbytkowo(jest taki wyraz czy to jakiś neologizm z mojej strony? :))
    Przede wszystkim nie wszystko co tu piszę jest do końca serio.
    Gdy piszę, że spędzam 8 godzin dziennie przed facebook'iem czy uczę się 10min tygodniowo japońskiego tak w rzeczywistości z reguły nie jest. Co do japońskiego kanę mam już jakiś czas za sobą, a kulturą interesuję się już od jakiegoś czasu (jestem nawet w trakcie czytania nawet kilku ciekawych książek o tym kraju) I tak jeszcze się ustosunkuję do tych ocen. Tak naprawdę nie mam ambicji na ocenę wyżej niż dopuszczającą z przedmiotów takich jak: chemia, fizyka czy matematyka - mimo, że ją realizuje jako przedmiot rozszerzony co jest totalną głupotą. Są przedmioty na których mi zależy(takie jak angielski, polski czy geografia) i są te... drugie.

    Ogólnie dzięki, miło że ktoś był na tyle zabłąkany w internecie, że trafił na tego bloga i do tego skomentował, Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń